Dzień
31 grudzień powszechnie kojarzy nam się z… imieninami Sylvestra Stallone.
Oczywista sprawa, nie od dziś wiadomo. Krótkie przedstawienie postaci:
Sylvester aktor, znany głównie z ról rozpoczynających się na „r”: Sylvester
Rocky, Sylvester Rocky II, Sylvester Rambo I, Sylvester Rambo II, Sylvester
Rambo III (…), Sylvester Kobra. Sylvester Stallone, inaczej zwany Sylwester
Stalowy lub Sylwester Stalowe Zęby, czasami pojawia się w programach
telewizyjnych, Dzień Dobry TVN, reklamy podprogowe i te sprawy. Najbardziej
lubiany i ceniony wśród podróżników szukających przygód i kotów o imieniu
Rambo.
Zbliża
się więc data jego imienin. Co roku zastanawiamy się, jak ten dzień spędzić.
Tradycja długa, jak długi żywot naszego solenizanta. Jeśli ktoś jeszcze nie
znał genezy świętowania tego dnia, teraz już zna. Nie, że jakiś koniec roku,
koniec świata, powitanie nowego roku. Nie. Składamy życzenia uznanemu aktorowi,
jeśli nie możemy osobiście to pocztą polską, pocztą mailową lub pocztą głosową.
Nie ma szans, by 31 grudnia 2012 ominęła nas bania za Sylvestra Stalowego. Co
więc robimy? Wznosimy kieliszek, stukamy się z najbliżej stojącą osobą, ulewamy
przy tym trochę na marynarkę osoby stojącej z drugiej strony (zawsze ten dylemat,
z kim się stuknąć, w końcu stukamy się ze wszystkimi i ostatecznie pijemy z
pustego kieliszka), później, jeśli nikt nie zdąży wcześniej wznieść toastu,
krzyczymy: „Za Stallone!” lub „Za Rambo!” lub „Za Rocky’ego!” (kombinacji jest
wiele, jak wiele jest części filmu). Także nie ma szans, by tego wieczoru
skończyły się pomysły na toast, zanim będziemy leżeć w stanie nienaruszalnym
pod okolicznym stołem. Oczywiście, będą petardy, fajerwerki, różne kolorowe
gwiazdki układające się w dziwaczne wzory na niebie, będzie szampan, będą bale
i góralskie tańce, będzie odliczanie o północy – nie zdziwmy się, nawet
Sylvester Stallone odlicza tego dnia od 10 w dół. Pewnie nawet on to wymyślił.
Nie musimy wszystkiego wiedzieć. Ważne, by nasz ulubieniec miał długie imię i
długie życie. Co za tym idzie – wypijmy jak najwięcej każdego rodzaju trunków
alkoholowych. Na zdrowie sobie, innym fanom i dystrybutorom filmów z udziałem
Sylvestra.
Na
następny dzień zapewne dopadnie nas kac. Ciężkie stworzenie siedzące nam na
głowie i wkładające łapska do buzi (stąd ta chęć wymiotowania gdzie popadnie).
Dopiero wtedy możemy znienawidzić Stalowego. Wyrzucić wszystkie jego filmy, potargać
plakaty z jego wizerunkiem (bo, rzecz jasna, od dawna wiszą na ścianach naszych
pokojów), odczuwać obrzydzenie na dźwięk jego głosu, widok jego twarzy,
wspomnienie jego imienia, ewentualnie wyrzucić telewizor, co by nas nie kusiło
w razie emitowania którejś przygody rockowego zawodnika Rambo.
Tak
więc załoga Ź życzy wszystkim udanego obchodzenia imienin Sylvestra Stallone.
Załoga Ź ma nadzieję, że postanowienie noworoczne wszystkim przyjdzie łatwo:
Nigdy więcej nie obejrzeć filmów z udziałem Sylvestra Stallone.
Aż
do następnego razu.
tekst: Dorota
rys: Karolina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz