wtorek, 14 października 2014

I żyli długo i szczęśliwie.


KONIEC

Kobieta obróciła się mimochodem, czy mogę już przekląć? I nie czekając na odpowiedź z głośną kurwą na ustach pobiegła do ubikacji. Gdyby ta farsa trwała dłużej, nie utrzymałaby kupy nawet w spodniach. Siedząc na sedesie odetchnęła z ulgą. Od kilku stron miała problemy z utrzymaniem treści żołądkowej w jelitach, a to nieporozumienie jakim jest jedność czasu, miejsca i akcji nie pozwalała jej na swobodne rozpięcie rozporka. Na nieszczęście była główną bohaterką książki pisanej przez osiemnastolatka, któremu zachciało się być wielkim pisarzem. Co za niedorzeczność! Chłopak ledwo wyszedł z łona matki, a trądzik pokrywał ciągle większość jego ciała – tak, nie tylko twarzy.


Raptem zobaczyła mężczyznę w ubikacji, kucał tuż za nią, z otwartymi szeroko oczami. Kobieta jęknęła z przerażenia, ale dokończyła swoją robotę. Co ty tu robisz, jełopie – spytała. Pisarz mnie tu umieścił, bo nie wiedział, co ze mną zrobić po zakończeniu książki – szepnął przepraszająco mężczyzna. Myślałam, że umarłeś. Przecież w przedostatnim rozdziale dostałeś patelnią, z której ściekała jajecznica. Swoją drogą co za marnotrawstwo. Umarłem, tak, masz rację. Ale pisarz zbyt mnie polubił, widział we mnie swoje alter ego i schował mnie w ubikacji. To dlatego tak mnie męczył i zabraniał iść się załatwić – zrozumiała kobieta. W ostatnich rozdziałach pisarz wymyślał coraz bardziej niedorzeczne czynności, które kobieta wykonywać musiała: leżeć pod stołem kuchennym w pozycji embrionalnej, łapać muchy na język czy klaskać w rytm hymnu Argentyny. Co za debil – pomyślała znowu – jak on może myśleć, że coś takiego się sprzeda i wyląduje na półkach w empiku. Ba, że będzie bestsellerem. No debil. 


Z rozmyślań wyrwał ją wciąż kucający mężczyzna. To co zamierzasz zrobić? – spytał ciągle szepcząc, jakby ktoś wyssał z niego wszystkie tony dźwiękowe słyszalne dla ludzkiego ucha. Nie wiem, co się robi po zakończeniu powieści – wzruszyła ramionami kobieta, podciągając spodnie. Chyba możemy robić, co chcemy – nieśmiało stwierdził mężczyzna, chociaż jego stwierdzenie zawierało „chyba”, więc stwierdzeniem do końca nie było, ale nie było też pisarza, który czuwałby nad merytorycznym sensem stwierdzeń mężczyzny. Mężczyzna uznał więc swoje stwierdzenie za słuszne i poprawne językowo. Rozochocony tym stwierdzeniem słusznego stwierdzenia, stwierdził jeszcze głośniej – ja będę od teraz stwierdzał wszystko, co stwierdzić będę chciał. Kobieta popatrzyła na niego z irytacją – jesteś popaprany. Osiemnastolatek w ciele czterdziestolatka. Mężczyzny wcale to nie powstrzymało przed potokiem następnych stwierdzeń – twierdzisz, że jestem popaprany, czy może wahasz się lub też wyrażasz swoją opinię? Bo to ja jestem panem stwierdzeń, ty nie możesz tak po porostu czegoś stwierdzić, jeśli ja tego nie stwierdziłem, a jako że ja tego nie twierdzę, ty w żaden sposób wejść na twierdzę nie możesz. I tak zaczął się gubić w swoich stwierdzeniach, że zdania rozpierzchły się, bo nikt nad nimi nie czuwał, ale mężczyzna nie mógł już powstrzymać wodospadu stwierdzeń, które przestały byś stwzeniwierdzeniazenimi. I tak wszystko się zaczęło gmatwać, że słowa zaczęły latać w powietrzu, uderzać to w głowę kobiety, to w pupę mężczyzny – zupełnie bez sensu.


Wyjdźmy stąd – zadecydowała nagle kobieta, coraz bardziej poirytowana, irytacja jej kipiała z głowy i zamieniała się w latające myślniki. Co za bzdura! Wyjdźmy z tej toalety, z tego zapyziałego kibla! Mężczyzna jednak nie mógł wstać, przerażony swoim kucaniem zaczął stwierdzać takie rzeczy, które stwierdzić może tylko kucający mężczyzna. Kobieta natomiast chwyciła za klamkę, ale okazało się, że klamki żadnej nie ma. A co to, jęknęła, jakieś postmodernistyczne bzdury, brak ciągu przyczynowo skutkowego. Klamka, która powinna być klamką, wcale nią nie jest, nawet nie jest na swoim miejscu, tylko zapewne w innym rozdziale!

Osiemnastoletni pisarz rzeczywiście z natury był postmodernistą. W zasadzie to był Julio Cortázarem i nie za bardzo wiedział, co zrobić z bohaterami po skończeniu swojej powieści. I tak właśnie powstało jego najbardziej znane dzieło – Gra w klasy. 


Tekst: Dorota Bucka
Rysunki: Karolina Oczkowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz